środa, 11 maja 2011

Life goes on

Dawno mnie nie było. Tyle się wydarzyło. Zaczęłam pisać aż sama jestem zdziwiona,że mam na to ochotę.
Chyba nawet się zmieniłam. Chyba bardzo. Mam większy dystans do otaczającego mnie świata. Prócz chorych na głupotę ludzi, którzy z braku laku zatruwają Ci dupę oraz życie. To jest nie do zniesienia. O tak najchętniej bym pozabijała połowę i byłby święty spokój..

A to jedna z moich prac!

Zakaz kopiowania oraz rozpowszechniania.


W świetle słońca przykrywa ją pochmurny koc. Słońce z chwili na chwilę gaśnie. Pogrążona w ciemności zadaje sobie wciąż jedno i to samo pytanie " Dlaczego?". Nagle płacz zamienia się w histeryczny śmiech. Sama nie potrafi zrozumieć co się z nią dzieje. Zapada cisza. Myśli krążą, jedna pobija drugą orginalnym pomysłem. Lecz ona nie ma zamiaru żadnego wykorzystać. Chce leżeć pod tym szarym okryciem- chce marzyć a zarazem umrzeć. 

Dni mijały a Słońce całkowicie zgasło. Pogrążona w ciemności, jest spokojna. Ma rytmiczny oddech oraz uśmiech na twarzy. Skąd się wziął? Dlaczego tak nagle? Tylko ona jedna wiedziała co wywołało ten uśmiech. To wspomnienia o dawnej, pierwszej miłości. Wspomnienia tak mocne, że okrycie zaczęło spadać a ona znów zobaczyła Słońce.